Fotorelacja z Archidiecezjalnego spotkania Kolędników Misyjnych w Śremie - 13 stycznia 2018 - tutaj
Kolędnicy Misyjni 2016
Kobylińskie kolędowanie
Od kilku lat w Szkole Podstawowej im. Juliana Tuwima w Kobylinie działa grupa misyjna pod kierownictwem katechetki p. Krystyny Koniecznej.
Jednym z zadań Koła Misyjnego jest świąteczne kolędowanie, połączone ze zbiórką pieniędzy dla najuboższych dzieci w krajach misyjnych.
W Kobylinie działamy stosunkowo od niedawna, jednak ruch pomocy ubogim dzieciom, dziś funkcjonujący pod nazwą Papieskie Dzieło Misyjne Dzieci,
zapoczątkowano we Francji w pierwszej połowie XIX w. Od ponad 170 lat dzieci z różnych krajów, angażują się w pomoc dla swych rówieśników będących
w potrzebie.
Kiedy wstąpiłam do Szkolnego Koła Misyjnego, wydawało mi się, że cele jakie stawia się jego członkom będą trudne – Misje zawsze kojarzyły mi się z
ciężką i niebezpieczną pracą, w obcym miejscu wśród często wrogo nastawionych tubylców. Jednak nasza misja nie jest niebezpieczna, chyba, że jakiś
niesforny piesek chciałby się z nami „pobawić” w czasie kolędowania. Jest za to odpowiedzialna – wiemy, że dzięki naszym staraniom możemy pomóc
wielu naszym rówieśnikom, którzy, tylko dlatego, że urodzili się w biedzie, nie mają dostępu do edukacji i opieki zdrowotnej. Pomagamy nie tylko
finansowo (a zebrane pieniądze to i tak kropla w morzu potrzeb), ale przede wszystkim modlitwą. Nasza krótka prezentacja, którą przedstawiamy w
domach naszych sąsiadów, znajomych i wszystkich tych ludzi, którzy zechcą jej wysłuchać, jest zaledwie hasłem przewodnim naszych działań, ale j
eśli wzbudzi modlitwę w intencjach tych dzieci, nasze zadanie zostanie wykonane! A jeśli przy okazji pomagamy w namacalny, materialny sposób dokładając
przysłowiową cegiełkę to jest to 200% założonego planu.
W tym roku wspieramy najmłodszych z dalekiej Tajlandii, kraju, w którym jest wiele dzieci bardzo biednych, chorych i zaniedbanych, narażonych by stać
się ofiarami handlu ludźmi.
To bardzo miłe uczucie, kiedy dowiadujemy się, że dzięki naszej pomocy może chodzić do szkoły wiele dzieci, mogą dostać ciepłe pożywienie czy pomoc
medyczną.
Dlatego każdego roku, kiedy drugiego dnia Świąt Bożego Narodzenia nasz Ksiądz Proboszcz błogosławi nas na to misyjne kolędowanie, wlewa się nadzieja
do mojego serca, że znowu spotkamy dobrych ludzi i wykonamy nasz plan na 200%.
Fotorelacja z Archidiecezjalnego spotkania Kolędników Misyjnych w Śremie - tutaj
Kolędnicy Misyjni 2015
3 maja 2015 roku - wizyta Gościa Specjalnego
ŚWIADECTWA DZIECI I MŁODZIEŻY PO SPOTKANIU Z OJCEM OTTO
W poniedziałek do szkoły przyjechał ojciec misjonarz. Przywiózł ze sobą skórę węża i torebki ze skóry krokodyla. Ojciec był czarnoskóry,
uśmiechnięty i bardzo mi się podobał.
Barbara
Wczoraj był u nas ojciec Otto Katto. Przywiózł wiele ciekawych rzeczy z Ugandy. Jedną rzeczą był wielki róg krowy, przywiózł też ogon
bawoła i afrykańskie instrumenty. Opowiadał o dzieciach, które musiały same iść po wodę do rzeki, przy której czyhały na nie krokodyle.
Śpiewał z nami piosenki i podrygiwał w rytm muzyki, którą wybijał na bębenkach. Pokazał leczniczy, czarny kamień, który ratuje ludzi.
Martyna
Spotkanie z ojcem Otto Katto było bardzo interesujące. Pokazał nam bardzo dużo ciekawych afrykańskich rzeczy. Był bardzo energiczny i pięknie
tańczył. Pokazał nam instrumenty, takie jak: bęben, pianino i gitarę.
Szczerze mówiąc, chciałbym go spotkać jeszcze raz!
Kamil
Wczoraj do szkoły przyjechał niezwykły gość. Nazywał się Otto Katto. Pokazywał nam wiele wspaniałych rzeczy z Ugandy. Opowiadał jak zabić pytona
oraz w jaki sposób pozbyć się jadu węża.
To był najlepszy dzień mojego życia.
Natalia
5 maja w naszej szkole odbyło sie spotkanie z ojcem Otto Katto, który przybył z Afryki. Należy do Zgromadzenia Misjonarzy Afryki, tzw. Ojców Białych.
Opowiadał nam o życiu małych dzieci, ich problemach i ciężkiej pracy.
Zaimponował mi swoją ogromną radością i miłością do drugiego człowieka. Śpiewał, tańczył i potrafił zachęcić każdego z nas do świętowania i zabawy. Kiedy
ojciec mówił, jak ciężki los ma każdy człowiek w Afryce, niejednego z nas z pewnością ruszyło serce. Myślę, że na długo zapamiętam ten dzień.
Oliwia
Dnia 5 maja do naszej szkoły podstawowej w Kobylinie przyjechał ojciec Otto Katto z Afryki. Ojciec Otto jest już cztery lata w Polsce, w Natalinie
w okolicach Lublina. Ojciec Katto jest bardzo zabawny, miły i uśmiechniety, choć wie, że w jego kraju panuje głód i wiele chorób. Ojciec opowiadał nam
jak ludzie w Afryce żyją, czym się zajmują. Na wystawie można było zobaczyć zabawki wykonane przez dzieci, np. małe pianino, piłki, lalki i wiele innych rzeczy.
Bardzo mi się podobało to spotkanie. Dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy o kulturze afrykańskiej. Już nie mogę doczekać się kolejnego spotkania.
Monika
W pierwszy poniedziałek maja uczestniczyliśmy w spotkaniu z ojcem Otto Katto. Był on bardzo radosny, dużo tańczył i opowiadał. Mówił o dziecięcych zabawkach,
o życiu tamtejszych ludzi. Bardzo zdziwił mnie pomysł robienia sandałów z opon samochodowych. Dowiedziałam się, że najgrożniejszą chorobą w Afryce jest malaria.
Bardzo podobały mi się malowidła i instrumenty.
Chciałabym jeszcze raz uczestniczyć w takiej animacji misyjnej.
Zuzanna
Na spotkaniu z misjonarzem było naprawdę fajnie. Zrozumiałam wtedy wiele rzeczy. Dzieci w Afryce mają bardzo ciężko, a mimo tego nigdy nie są smutne. Bawią
się zabawkami, które same robią. Pewnie wiele dzieci w Polsce nie docenia tego, co ma. Podczas spotkania było dużo tańców i śpiewów. Najpiękniej tańczył ojciec Otto.
Animacja była bardzo interesująca i szkoda, że takie spotkanie już się nie powtórzy.
Karolina
Podczas spotkania z misjonarzem ojcem Otto, który już cztery lata mieszka w Polsce, najbardziej podobał mi się moment, kiedy ojciec opowiadał o życiu dzieci w Afryce.
Dowiedziałam się, że dzieci wcześnie rano wstają i chodzą kilkanaście kilometrów po wodę. Dzieci w Afryce za wszystko dziękują, a szczególnie za możliwość chodzenia
do szkoły. Mają tam różne zabawki wykonane z dyni i drutów. Nauczyłam się, że powinnam doceniać, że mamy taki wspaniały kraj.
Mam nadzieję, że ojciec jeszcze nas odwiedzi, albo my odwiedzimy go w Ugandzie.
Maria
Spotkanie z ojcem Otto z Afryki było wydarzeniem, które z pewnością dało nam wszystkim wiele do myślenia. Uświadomiłam sobie, że mimo ciężkich chwil powinnam
z uśmiechem na twarzy powtarzać "Hakuna Matata". Bardzo zaskoczyły mnie zdolności dzieci, które z "niczego" potrafią zrobić piękne rzeczy. Misjonarz wytłumaczył
nam wszystko w bardzo piękny, zrozumiały i trochę zabawny sposób.
Nigdy nie zapomnę nauczania ojca Otto i postaram się żyć tym, co powiedział.
Klaudia
Ojciec Otto Katto uświadomił nam jak wygląda życie w Afryce. Zdziwiło mnie to, że Afrykańczycy posiłek jedzą raz dziennie. W mieszkańcach Afryki podoba mi
się ich pozytywne nastawienie do życia. Współczuje dzieciom, które codziennie rano muszą chodzić po wodę. Mam miłe wspomnienia ze spotkania z ojcem misjonarzem.
Natalia
Spotkanie z ojcem Otto bardzo mi się podobało. Dowiedziałem się jak żyją dzieci w Afryce, co oznacza pozdrowienie "Hakuna Matata" oraz jak wygląda krzesło.
Zadziwiła mnie skóra węża i afrykańskie rytmy.
To spotkanie mogę zaliczyć do najlepszych.
Rzadko się zdarzy, żeby spotkać jeszcze raz Ugandyjczyka.
Mikołaj
To był bardzo przełomowy moment w historii niektórych dzieci z naszej szkoły. Po raz pierwszy spotkali się z misjonarzem. Misjonarz był z Ugandy i to, co
pokazywał zmieniło nasze patrzenie na Afrykę.